wtorek, 17 października 2017

Kilka lat temu miałem poważny wypadek samochodowy. Nie z mojej winy. Zwyczajnie ktoś zlekceważył czerwone światło i uderzył w bok mojego samochodu.



Teraz już nie pamiętam z dużą uwagą co czułem w tamtej chwili, natomiast mogę bardzo z uwagą opisać co działo się ze mną przez kilkanaście kolejnych miesięcy, i dzięki czemu mogę dzisiaj w miarę normalnie funkcjonować.

Otóż obudziłem się w szpitalu, kiedy lekarzom udało się już poskładać do kupy moje połamane kości. Jak się niebawem okazało, moje obrażenia opiewały na połamane nogi i żebra. Doznałem także wstrząsu mózgu i złamania miednicy. Dowiedziałem się również, iż miałem bardzo sporo szczęścia, bo z tego wypadku mogłem wyjść w o sporo gorszym stanie. Pamiętam, że leżałem wtedy w szpitalu praktycznie bez możliwości utworzenia żadnego ruchu. Na szczęście moja żona cały czas była przy mnie i mnie wspierała. Paradoksalnie, w tamtym momencie o wiele bardziej martwiłem się o przyszłe miesiące, niż o mój obecny stan. Przed wypadkiem byłem wszak mężczyzną aktywnym fizycznie. Uprawiałem sporty i dbałem o ogólną kondycję organizmu. Teraz, myśl o sposobów utraty tego wszystkiego nie dawała mi spokoju. Przecież miałem dopiero trzydzieści cztery lata!
Czasami rozmyślałem nad tym, co aby było gdybym owego feralnego dnia nie wsiadł do samochody, albo choćby pojechał inną drogą. Może siedziałbym w tej chwili z żoną w kinie, albo bawił się z dziećmi zamiast leżeć na szpitalnym łóżku. Pozostawało mi jedynie zaciskać zęby, i czekać na to, co przyniesie czas.

A ten przyniósł zupełnie sporo. Po kilku tygodniach zacząłem wracać do siebie. Kości zrastały się prawidłowo, a ja marzyłem o tym, ażeby w końcu stanąć na własnych nogach. Bardzo się natomiast myliłem. Jak się w przyszłości okazało, ledwo byłem w stanie usiąść na wózku inwalidzkim, o chodzeniu ogólnie rzecz ujmując nie wspominając. Cały czas byłem natomiast dobrej myśli. Dzięki wparciu rodziny i rewelacyjnej robocie wykonywanej przez doktorów byłem już w stanie własnymi siłami załatwiać podstawowe potrzeby, takie jak jedzenie czy użytkowanie z toalety. Ciągle trapiła mnie jednakże myśl o przyszłości, gdyż mimo wszystko absolutnie nie czułem się na siłach, ażeby powrócić do mojego dawnego, aktywnego trybu życia. Idąc za radą mojego lekarza prowadzącego, postanowiłem więc poddać się kuracji rehabilitacyjnej. Zrobiłem to, bo jeżeli istniała jakakolwiek droga do odzyskania sprawności, to należało z niej skorzystać.

Zaraz po opuszczeniu szpitala zacząłem zatem fizjoterapię w Gdańsku u Michałowicza. Sam nie wiem, czy bardziej motywowała mnie chęć odzyskania pełnej testom nad moim ciałem, czy nadzieje pokładane we mnie przez moich bliskich. Poszedłem zatem na pierwszą wizytę do wybranej przeze mnie kliniki. Terapeuta po dokładnym badaniu nakreślił schematyczny intencja mojej dalszej rekonwalescencji. Wiedziałem, że będzie ona wymagać ode mnie ogromnych pokładów sił i motywacji, ale jak już mówiłem byłem zdesperowany, by powrócić do zdrowia.
Kontynuowałem kurację, mimo tego, że pierwsze efekty wcale nie pojawiły się w tej samej chwili.
Wraz z postępem ćwiczeń dostrzegłem jednak pewną poprawę. Oco więcej, że udało mi się odrzucić kule i poruszałem się o własnych siłach, zmniejszył się również poziom odczuwanego przez nas bólu. Niespodziewanie pojawił się jednakże kolejny problem

I odkryłem, że mam w sobie strach przed powrotem za kierownicę. Musiałem coś z tym zrobić, gdyż moja żona nie posiada prawa jazdy, a w teraźniejszych czasach życie bez samochodu jest de fakto ciężkie. Moja rodzina przekonała się o tym podczas mojej choroby.
Równolegle z rehabilitacją, podjąłem więc terapię u psychologa. O ile ta pierwsza faktycznie mi pomagała, gdyż byłem już w stanie grać z synem w piłkę czy spacerować z psem, o tyle z gabinetu psychologa wychodziłem raczej poirytowany niż podniesiony na duchu. Bardzo szybko dałem sobie z tym zatem spokój, zmuszając tym samym żonę do podjęcia kursu jazdy samochodem.

Prawie rok - tyle trwało moje leczenie razem z podjętą rehabilitacją. Dzisiaj, patrząc na to wszystko z punktu widzenia czasu, jestem w stanie dostrzec jak bardzo zabiegi fizjoterapeutyczne pomogły mi w odzyskaniu niemalże pełnej sprawności fizycznej. Dzięki doskonałej pracy wykonanej w Gdańsku przez mojego rehabilitanta, mogę dzisiaj bez problemu wykonywać takie czynności jak rowerek czy gra w siatkówkę. Biorę aktywny udział w życiu mojej rodziny, spędzając wolny czas z dziećmi i z żoną. Udało mi się nawet pokonać wewnętrzny opór i wrócić do jazdy samochodem.

Postanowiłem podzielić się tutaj moją historią, gdyż zdaję sobie sprawę z tego, że bardzo dużo osób znajduje się aktualnie w takim samym położeniu jak ja niegdyś. Mielibyśmy ochotę, żeby wiedzieli oni, że zawsze istnieje szansa na przynajmniej częściowe odzyskanie sprawności dzięki rehabilitacji. Wystarczy tylko odrobina motywacji, pragnienia i samozaparcia.
Więcej informacji: https://www.polecanyfizjoterapeuta.pl/profil/gdansk-pawel-michalowicz/fizjoterapeuta.

0 komentarze:

Prześlij komentarz